BUPy, czyli Biura Usług Płatniczych to firmy zajmujące się przyjmowanie od klientów wpłat za rachunki np. energię, czynsz, telefon itd. i przelewanie ich na rachunek danego wystawcy faktury np. PGE. W zależności np. od regionu Polski, rodzaju rachunku czy konkurencji w danym mieście, za wykonanie każdego przelewu BUPy pobierają od klienta od kilkudziesięciu groszy do kilku złotych prowizji.
Biura Usług Płatniczych przez wiele lata funkcjonowały na rynki usług płatniczych jak tzw. „okienka kasowe”, które śmiało konkurowały pod względem cenowym i czasu realizacji przelewu m.in. z Pocztą Polską. Z ich usług korzystają przede wszystkim osoby nie posiadające kont bankowych lub korzystające z nich w sposób bierny (np. wypłacające wynagrodzenie od razu w bankomacie w dniu jego otrzymania).
W 2011 r. weszła w życie ustawa o usługach płatniczych, która „okienka kasowe” przemianowała właśnie na Biura Usług Płatniczych, a ich właścicieli zobowiązała m.in. do:
- uzyskania wpisu w rejestrze Komisji Nadzoru Finansowego,
- posiada polisy OC ( w założeniu ma ona chronić wpłaty klientów),
- wprowadzenia regulaminów świadczonych usług,
- posiadania przeszkolenia w zakres przeciwdziałania praniu pieniędzy,
- składania okresowych sprawozdań,
- wpłacania zaliczek z tytułu nadzoru KNF.
W praktyce to właśnie ten ostatni obowiązek jest dla BUP najbardziej dotkliwy. Zgodnie z ustawą i aktualnymi rozporządzeniami, BUPy zobowiązane są do wpłacania 2 razy w roku zaliczki w wysokości maksymalnie 0,025% od kwoty przelewu. Jeśli przyjmiemy, że średnia wysokość rachunku to 158 zł to koszt nadzory wyniesie w takim przypadku 0,395 gr. W przypadku pojedynczego przelewu nie jest astronomiczna kwota, ale jeśli pomnożymy ją przez 1000 przelewów w miesiącu, a następnie razy 6 (zaliczki płacone są co pół roku) to kwota znacząco wzrasta. Warto pamiętać również, że BUPy całą kwotę od Klientów przekazują dalej, a dla siebie pozostawiają jedynie prowizję, z której muszą opłacić m.in. koszty przelewu. Dlatego od początku funkcjonowania ustawy o usługach płatniczych, podnoszone były głosy, że opłata w obecnej wysokości jest zbyt restrykcyjna.
W zeszłym roku pojawiło się jednak małe światełko w tunelu. Przy okazji projektu nowelizacji ustawy o usługach płatniczych, Komisja Nadzoru Finansowego zaproponowała, aby w przypadku BUP odejść od zaliczek naliczanych procentowo i zastąpić je stałym ryczałtem. W niedawnym wywiadzie dla PAP wiceminister finansów Doroty Podedwornej – Tarnowskiej potwierdziła, że taki wariant jest brany pod uwagę.
Czy BUPy zyskają na takim rozwiązaniu?
Z pewnością tak. Z wypowiedzi wiceminister Podedwornej – Tarnowskiej wynika, że opłata miałaby spać do ok. 150 zł, więc oszczędność byłaby znacząca. Pozostaje jednak kilka otwartych kwestii:
- czy propozycja rzeczywiście zostanie wprowadzona – biorąc pod uwagę obecne zawirowania polityczne i zbliżające się wybory trudno oczekiwać szybkiego wprowadzenia zmian,
- kiedy zostanie ona zostaną wdrożone,
- jak propozycja KNF i MF będzie ostatecznie wyglądać.
Myślę, że na zmiany w tym zakresie przyjdzie nam poczekać pewnie najwcześniej dopiero do końca tego roku.